Rzekła raz baba do dziada, - jestem ci bardzo rada. Rada nie rada, odrzekł dziad babce, w tej radzie jest jak na huśtawce. Jedni się kręcą, inni huśtają, a wszyscy razem - bajki opowiadają.
haha, 15/03/2018
Jedna baba drugiej do głowy kładzie, - nie spodziewaj się cudów po tej radzie.
Albo to, 15/03/2018
Gdzie Kardasz i spółka, tam był już Gomułka
wierszokleta, 15/03/2018
Raz żabka rzekotka i ropuch Pacynek spotkały się przy paczce rodzynek. Parskały, mlaskały, kumkały, nie dość było im tego kramu a i tak nie uchwaliły programu.
redaktor Tumanek, 15/03/2018
Egzekutywa Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oddział Lubartów na posiedzeniu plenarnym w sprawie zatwierdzenia programu rozwoju miasta Lubartowa pt. \"o wszechstronny rozwój społeczno ekonomiczny i wzrost poziomu życia ludu pracującego miasta Lubartowa i umacnianie bratniego sojuszu mas ludowych w niezłomnym sojuszu z przewodnią siłą polityczną tych mas - koalicją na rzecz powszechnej szczęśliwości w oderwaniu od socjalistycznej rzeczywistości\".
No to ja też poeta, 15/03/2018
Posiedzieli, popierdzieli, w nosie podłubali, co zrobili? ludowi program dali. Pustosłowie, bicie piany, wody lanie, wszystko to na przeczekanie.
1 maj, 15/03/2018
Towarzysz I Sekretarz w towarzystwie towarzysza Przewodniczącego Rady, towarzysza stroitielstwa mieszkaniowego, towarzysza uczitiela i towarzysza viagropodobnego ogłaszają kompleksowy program kompleksowego bezkomplekścia.
półliterat, 15/03/2018
Późnym wieczorem samotne okno gdzieś na drugim piętrze urzędu miasta, rozbłyska przytłumionym zasłoną światłem. W pokoju, w kłębach papierosowego dymu i w oparach kawy, kilka osób pochyla się ponad stołem nad plikiem pogiętych i stłamszonych kartek. To kilku aktywistów koalicji miejskiej pracuje nad ostateczną wersją tzw. programu dla miasta. - co by tu jeszcze napisać, zastanawia się jeden z obecnych mężczyzn (chyba). - napisz, że będzie lepiej - odpowiedział niby to żartem drugi z obecnych. - coś ty, żachnął się ten pierwszy - ludzie chcą konkretów. - proponuję kompromis, rzekła jedyna w tym towarzystwie kobieta - napiszmy, że będzie nie gorzej w kierunku, że się polepszy - dodała najwyraźniej zadowolona ze swojego konceptu. - nie kombinujcie, ludzie chcą czynów, przecież obiecaliśmy, że będzie lepiej - odezwał się milczący dotąd kolejny mężczyzna. - no to napiszmy, że będzie lepiej, ale jeśli będzie gorzej to tak, że się nie pogorszy- rezonu nie traciła kobieta. - chyba mam pomysł, jak pogodzić wodę z ogniem. Napiszmy, że nie wiemy jak będzie, ale cokolwiek się stanie to i tak lepiej, niż gdyby nic się nie stało - odezwał się wyraźnie zadowolony z siebie kolejny obecny. - przecież to to samo, co poprzednia wersja - zniecierpliwił się jeden z obecnych. - nieprawda, kobieta rzuciła tonem nie znoszącym sprzeciwu - wcześnie było to samo, ale ludzie już się tym znudzili, a teraz jest tak samo, ale po nowemu. - przekonałaś nas, dyktuj - poprosił mężczyzna, który wyglądał na wiceszefa tego towarzystwa.
qui pro quo, 15/03/2018
Oj, widzę że pan Tomasiak próbował z całych sił zachować powagę, ale jak tu się nie śmiać....
lec, 15/03/2018
Dyskutantów była kupa, Zamiast sensu wyszła d**a
redaktor Tumanek, 15/03/2018
- Szanowni towarzysze, zagaił towarzysz Prezes Rady Ministrów - zebraliśmy się na wyjazdowym posiedzeniu egzekutywy Biura Politycznego naszej koalicji w Lubartowie, żeby całemu ludowi bożemu, ogłosić dobrą nowinę, aby wżdy postronni znali, iż koalicja nie gęsi i że swój program ma. Celowo użyłem tu zapożyczenia z Mikołaja Reja, aby nasi obywatele wiedzieli, ze mają do czynienia z władzą oświeconą, która wie co mówi, chociaż nie zawsze wie co robi. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, wszedł mu w słowo towarzysz viagropodobny - wicie rozumicie, ale ja nie kumam - zakończył tak niespodziewanie, jak zaczął. - to i nie dziwota, nawiązał do przedmówcy towarzysz Prezes Rady Ministrów - albowiem wy, towarzyszu viagropodobny nie jesteście od rozumienia, jeno od noszenia halabardy w naszej koalicyjnej procesji postępu i wszechstronnego rozwoju. - wicie, ktoś musi myśleć nad pryncypiami, a ktoś musi tachać walizki. - wam akurat, z uwagi na wasze przymioty, ale i ze względu na gorliwą posługę przypadła akurat ta druga rola, albowiem i tachać walizki może u nas nie byle kto, zakończył pojednawczo towarzysz Prezes Rady Ministrów. - przyjąłem towarzyszu Prezesie Rady Ministrów waszą wypowiedź jako zasłużoną pochwałę - nawiązał do wypowiedzi poprzednika towarzysz viagropodobny - która tym bardziej zdopinguje mnie do noszenia tej halabardy i walizek, a jak trzeba, to nawet do donoszenia - zakończył niejednoznacznie towarzysz viagropodobny. - czy Wam, towarzyszu viagropodobny, chodziło o donoszenie halabardy choćby na sesję Rady Miasta, czy o udzielanie nam informacji o knowaniach imperialistycznej opozycji zimnowojennej? - zaciekawiony zapytał towarzysz propedeutyk. - chodziło mi o jedno, a jak trzeba dla dobra koalicji, to i o drugie - zakończył eufemistycznie towarzysz viagropodobny. - towarzysze, zmienił temat towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - wróćmy do tematu, czyli do programu - zakończył zniecierpliwiony. - nie da się, towarzyszu Przewodniczący zawrócić dwa razy do tej samej rzeki, lepiej chwyćmy szable w dłoń - niespodziewanie i wieloznacznie dyskusję podsumował towarzysz spółdzielczy.
świetny tekst!, 15/03/2018
ha ha ha Jak nie kijem, to ...oszczem satyry
redaktor Tumanek - cd1, 15/03/2018
- towarzysze, kontynuował monolog towarzysz Prezes rady Ministrów - prezentujemy dzisiaj nasz program, który wychodzi naprzeciw najśmielszym i najskrytszym oczekiwaniom ludu. Skoro lud tak chciał, to i my chcemy to, co chce lud - ciągnął w krasomówczym zapale towarzysz Prezes Rady Ministrów. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, wtrącił jak zwykle swoje trzy grosze towarzysz Viagropodobny - lud chciał chleba i igrzysk, a nie programu o chlebie i igrzyskach - dodał z zadziwiającą, jak na niego, błyskotliwością towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny, towarzysza Prezesa Rady Ministrów wyręczył tym razem towarzysz Naczelny Propedeutyk - lud przede wszystkim chciał nas, a nie chleba i igrzysk. Nie prymitywizujcie oczekiwań społecznych, towarzyszu Viagropodobny. A skoro lud chciał nas, to i chciał naszej wizji programowej, towarzysz Naczelny Propedeutyk zakończył połajankę towarzysza Viagropodobnego podniesionym tonem. - towarzyszu Naczelny Propedeutyku - z rumieńcem na twarzy i z niezwykłą jak na niego ideowością podjął rękawicę przedmówcy towarzysz Viagropodobny - lud nie włoży do garnka wizji programowej, tylko kawał mięcha, którego w naszym programie brak. A wizję, towarzyszu Naczelny Propedeutyku, to ja mam po szczypcie marychy, a nie po prezentacji programu - bezkompromisowo zakończył swoją filipikę towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny, rodzącą się w koalicyjnej rodzinie kłótnię próbował przerwać towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - ja nie zażywam marychy, a też czasem mam wizję. Na przykład w chwili, kiedy wyłączę fonię - w tym miejscu towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego dał próbkę swego skrywanego do tej pory poczucia humoru. - towarzysze, ludziska nie mają na czynsze, a was się głupie żarty trzymają - nie wytrzymał milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - szczerze mówiąc, wolę ich czynsze niż wasze żarty - dokończył dzieło pryncypialnej krytyki kolegów towarzysz Spółdzielczy.
redaktor Tumanek cd2, 15/03/2018
- Szanowni towarzysze i nieobecne ciałem towarzyszki - szumnie zapowiedział konferencję programową towarzysz Prezes Rady Ministrów - proponuję przedstawić nasz program w panelach ideowych. - co wy, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, za przeproszeniem, pierniczycie - z niezwyczajną jak na niego odwagą wyrwał się towarzysz Viagropodobny - o jakie nieobecne ciałem towarzyszki wam chodzi? Znam ja ci jedną nieobecną towarzyszkę, ale ona, z tego co wiem, też nie ma ducha. Jak zresztą dowodzą badania naukowe towarzyszy radzieckich żadna towarzyszka nie ma ducha. Według nich w ogóle nie ma ducha - rozgrzewał się w trakcie przemowy towarzysz Viagropodobny. - Ponadto, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, o jakich wy panelach programowych wspominacie? Nasi wyborcy mogą, i słusznie, pomylić je z panelami podłogowymi - ciągnął dalej w polemicznym zapale towarzysz Viagropodobny. - uspokujcie się towarzyszu Viagropodobny, ze zniecierpliwieniem napominał towarzysza Viagropodobnego towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysz Viagropodobny widocznie zapomniał, że teraz jest w koalicji, a nie w opozycji, cierpko dołączył się do wypowiedzi poprzednika towarzysz Spółdzielczy - towarzyszu Viagropodobny, koalicja to jest coś, co jest cacy, a opozycja to jest coś, co jest be - towarzysz Spółdzielczy ze stoickim spokojem usiłował towarzyszowi Viagropodobnemu wyjaśnić tajniki samorządowej demokracji. - co będziecie żabie tłumaczyli, że nie jest ropuchą - z faunistyczno-filozoficzną uwagą zgłosił się do grona przedmówców towarzysz Naczelny Propedeutyk.
redaktor Tumanek cd3, 15/03/2018
- towarzysze, potraktujmy tezy programowe, które dzisiaj przedstawiamy jako swoisty prezent Wielkanocny dla naszych ukochanych obywateli - wystrzelił ni z gruszki, ni z pietruszki towarzysz Prezes Rady Ministrów. - ja w tym programie jedyny związek z Wielkanocą, to widzę tylko jaja - jak zwykle nie owijał w bawełnę towarzysz Viagropodobny. - wam, towarzyszu Viagropodobny, wszystko się z jajami kojarzy - cierpko zareagował towarzysz Naczelny Propedeutyk - może to wynikać z faktu, że najpierw było jajko, a dopiero potem wy, towarzyszu Viagropodobny - dokończył dzieła swojej repliki towarzysz Naczelny Propedeutyk. - towarzyszu Naczelny Propedeutyku, uniósł się towarzysz Viagropodobny - już dawno uczeni radzieccy odkryli, że najpierw było jajko a potem kura, a nie ja - porównywanie mojego miejsca w rozwoju cywilizacyjnym do roli ptactwa domowego uważam za niesłychany afront - towarzysz Viagropodobny aż się nie posiadał z oburzenia. - idzie właśnie wiosenny front burzowy - wtrącił się dyskusji towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - który w zderzeniu z waszym afrontem, towarzyszu Viagropodobny, doskonale się zbilansuje - a przecież wiemy już z przedszkola: pamiętaj cholero, bilans zawsze musi być na zero - towarzysz Przewodniczący organu Przedstawicielskiego, jak zwykle, próbował rozładować atmosferę i, też jak zwykle, mu się to nie udało. - towarzyszu Viagropodobny, odezwał się milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - ja bym tak nie trywializował roli ptactwa domowego w historiozofii, bardzo uczenie rozwijał swoją myśl towarzysz Spółdzielczy - weźcie choćby na przykład gęsi, które uratowały starożytny Rzym, elokwentnie zakończył wywód towarzysz Spóldzielczy. - gdzie Rzym, gdzie Lubartów - nie dał się ułagodzić towarzysz Viagropodobny - proponuję zatem, w celu ostatecznego wyjaśnienia wątpliwości, wprowadzić do naszego programu poprawkę, że najpierw była pisanka, a potem artystka ludowa - zakończył bardzo ukontentowany własnym pomysłem towarzysz Viagropodobny.
redaktor Tumanek cd4, 15/03/2018
- słuchajcie, towarzysze - zwrócił się bezpośrednio do siedzących za stołem konferencyjnym towarzysz Prezes Rady Ministrów - zwyczajowo takie konferencje są nudne, w stylu gadających głów. - Proponuję niewielkie urozmaicenie poprzez referowanie poszczególnych bloków tematycznych przez wyspecjalizowanych w danej dziedzinie towarzyszy - dokończył swą myśl towarzysz Prezes Rady Ministrów. - to może ja pierwszy zacznę - wyrwał się jak zwykle towarzysz Viagropodobny i jak zwykle wyrwał się niczym filip z konopii. - a w jakim to temacie, towarzyszu Viagropodobny, czujecie się wyspecjalizowani i na siłach? - odezwał się z lekka ironicznie towarzysz Naczelny Propedeutyk. - a choćby w takim, że o własnych siłach mogę zagaić o bezsilności samorządu - bez zastanowienia odrzekł towarzysz Viagropodobny. - o tym, towarzyszu Viagropodobny, akurat nie musicie zagajać - z widocznym półuśmiechem zareplikował towarzysz Naczelny Propedeutyk - lepiej podajcie przepis jak z tym walczyć - dokończył towarzysz Naczelny Propedeutyk. - nie ma sprawy - podjął rękawicę towarzysza Naczelnego Propedeutyka towarzysz Viagropodobny - proponuję bezpłatnie szarą maść i lewatywę dla każdego obywatela Lubartowa - rzekł całkiem poważnie towarzysz Viagropodobny. - rozumiem, towarzyszu Viagropodobny, że powyższą receptę zastosowaliście od siebie - z widoczną irytacją na propozycję towarzysza Viagropodobnego zareagował towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - jestem zatem ciekaw, jakie skutki zaobserwowaliście? - o tak, towarzyszu Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - skwapliwie przytaknął przedmówcy towarzysz Viagropodobny - pierwszym objawem była widoczna gonitwa myśli, ale już drugim, ogarniający mnie wszechwładnie błogostan. - na twarzy towarzysza Viagropodobnego pojawiło się wyraźne zadowolenie. - to chcecie, towarzyszu Viagropodobny, powiedzieć, że jesteście w stanie błogosławionym? - myśli przewodniej towarzysza Viagropodobnego najwyraźniej nie zrozumiał towarzysz Spółdzielczy. - rzeczywiście, różnica między stanem błogosławionym a błogostanem jest u towarzysza Viagropodobnego nieuchwytna - próbował towarzyszowi Spółdzielczemu wyjaśnić towarzysz Naczelny Propedeutyk - to tak, jakby próbować odróżnić puszczanie wiatrów od przewietrzania ustępu - z nieukrywaną odrazą zakończył swe porównanie towarzysz Naczelny Propedeutyk.
nothing, 15/03/2018
Dla niewtajemniczonych:)) siedzą od lewej: towarzysz Spółdzielczy, towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, towarzysz Prezes Rady Ministrów, towarzysz Viagropodobny, towarzysz Naczelny Propedeutyk:))?
redaktor Tumanek cd5, 15/03/2018
- towarzysze, dzisiaj proponuję zerwać z urzędowym optymizmem przy prezentacji programu - niespodziewanie zagaił do zgromadzonych towarzysz Prezes Rady Ministrów - bowiem ludziom trzeba zacząć mówić niepopularne prawdy, takie choćby jak, że trzeba płacić podatki, że jak się jednym daje, to drugim należy zabrać, że zmiany wymagają wyrzeczeń, że nie od razu np. sortownię przeniesiemy z ulicy Lipowej - kontynuował towarzysz Prezes Rady Ministrów do zmieszanych współtowarzyszy. - Kto się zgłasza na ochotnika? - zapytał na koniec towarzysz Prezes Rady Ministrów. Po dłuższym milczeniu odezwał się nieśmiało towarzysz Viagropodobny: - może ja, towarzysze? - westchnął cicho towarzysz Viagropodobny. Zanim skończył - to doby pomysł - wypalił towarzysz Naczelny Propedeutyk - wy, towarzyszu Viagropodobny, zrobicie to najlepiej, bowiem ludzie i tak nie uwierzą, że wam się cokolwiek udaje od razu - dokończył ni to pochwałę, ni to krytykę towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk. - w rzeczy samej, to dobra kandydatura do popularyzowania niedobrych wieści - poparł towarzysza Naczelnego Propedeutyka towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, dziękuję za zaufanie - towarzysz Viagropodobny nie zauważył, że wybrano go na kozła ofiarnego - od czego mam zacząć, towarzysze? - zapytał zebranych towarzysz Viagropodobny. - zacznijcie od tego, co wam najlepiej wychodzi, czyli od niczego - wyraźnie kpił już sobie rozluźniony, co samo w sobie było przypadkiem niezwyczajnym, towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - przecież nic to jest w waszym przypadku coś - dodał przekornie towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - macie, towarzyszu Viagropodobny, moje pełne wsparcie - przerwał milczenie towarzysz Spółdzielczy - gdybym to ja opowiadał ludowi, że będzie źle, ten mi nie uwierzy, gdyby to mówił towarzysz Naczelny Propedeutyk, lud będzie złorzeczył, gdyby wziął się za to towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, lud będzie ciskał kamieniami w ratusz, gdy się natomiast za to weźmiecie wy, towarzyszu Viagropodobny, lud będzie się śmiał - ze swadą rozwijał swoją myśl towarzysz Spółdzielczy - bowiem tylko wy możecie owy lud przekonać, że chociaż nie będzie lepiej, to z pewnością weselej - podsumował swoje wystąpienie towarzysz Spółdzielczy.
niedokońcapewny, 15/03/2018
Dlaczego Viagropodoby? Wiąże się z tym jakaś pikantna, nikomu nie znana historia? Nie rozumiem skąd nazwa Naczelny Propedeutyk :( Do jakiej wiedzy wstęp posiadł? Tajemnej?
wikipedia, 15/03/2018
Dlaczego Viagropodobny?:))) A co? Niepodobny? Pewnie dlatego, że pracuje w resorcie farmaceutycznym:))? Dlaczego Naczelny Propedeutyk? Pewnie inaczej nauczyciel?
??wikipedia, 15/03/2018
Bardzo odległe skojarzenie dot. propedeutyka :)) Właściwie wszystkich siedzących można by było uznać za propedeutyków w swoich dziedzinach...
Tak, czy nie?, 15/03/2018
Viagropodobny - od błękitnej krwi?
redaktor Tumanek cd6, 15/03/2018
- towarzyszu Viagropodobny - niespodziewanie wyraził swój pogląd towarzysz Prezes Rady Ministrów - proponuję, by to wyście zaprezentowali główne tezy naszego programu, albowiem poszczególne jego elementy wymagają szczegółowego omówienia. A, jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, których, jak dowiedliście nie raz i nie dwa, jesteście skrupulatnym poszukiwaczem - dobitnie podkreślił swoją propozycję w kierunku towarzysza Viagropodobnego towarzysz Prezes Rady Ministrów. - chcecie, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, powiedzieć, że towarzysz Viagropodobny jest specjalistą od poszukiwania i znajdowania owego diabła nawet w szczegółach? - towarzysz Naczelny Propedeutyk wyraził w tych słowach swój jednoznaczny sceptycyzm wobec kandydatury towarzysza Viagropodobnego - to przecież żadna sztuka, diabeł, jak wie każdy, ma nędzną, plugawą gębę odętą od krzyku. zatem każdy może go wskazać, nie tylko w szczegółach. Wystarczy niektórym spojrzeć w lustro - krytykował dalej personalną rekomendację towarzysza Prezesa Rady Ministrów towarzysz Naczelny Propedeutyk. - i tu się, towarzyszu Naczelny Propedeutyku, mylicie w końcowych wnioskach - spuentował wypowiedź swojego chwilowego adwersarza towarzysz Prezes Rady Ministrów - właśnie dlatego wysunąłem kandydaturę towarzysza Viagropodobnego, że mógł nią być każdy towarzysz. A tam gdzie każdy, towarzysz Viagropodobny jest jedyny, rozumiecie teraz towarzyszu Naczelny Propedeutyku? - zakończył wywód specyficzną, słowną ekwilibrystyką towarzysz Prezes Rady Ministrów. - a co mam nie rozumieć - sarkastycznie zareagował towarzysz Naczelny Propedeutyk - do poszukiwania diabła w naszym programie nie trzeba w końcu egzorcysty. Wystarczy towarzysz Viagropodobny - tym lakonicznym stwierdzeniem wyczerpał swą wypowiedź towarzysz Naczelny Propedeutyk. - istotnie, nad naszym programem rzeczywiście nie ma co odprawiać egzorcyzmów - podsumował wnioski przedmówców towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - albowiem chcemy odwrotnie, pokazać, ze nie taki diabeł straszny w tym naszym programie - metaforycznie reflektował się towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, odejdźcie w końcu od tej diabolicznej retoryki - zżymał się był towarzysz Spółdzielczy - albowiem, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Nie chcecie chyba sugerować, że towarzysz Viagropodobny to baba - mimo własnego apelu towarzysz Spółdzielczy nie mógł zerwać z diabelskimi odniesieniami. - baba, nie baba, diabeł nie diabeł - zastanawiał się głośno towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - proponuję kompromisowe rozwiązanie, coś pośrodku pomiędzy ni pies, ni wydra - tak ogródkami znalazł salomonowe wyjście towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - jak, towarzyszu Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, dodacie psa do wydry i podzielicie przez dwa to nie wyjdzie wam towarzysz Viagropodobny tylko średnia arytmetyczna. Taki genetyczny wydropies albo piesokot, jak kto woli. Wracając do programu, nie ma tam diabła, psa ani wydry. Tam nic nie ma, dlatego dobrze, ze zreferuje to towarzysz Viagropodobny, albowiem jak nikt potrafi on odwrócić kota ogonem - tfu, co ja mówię, potrafi skomplikować to, co proste i wyprostować to, co już dawno wyprostowane. Innymi słowami, gadać po próżnicy - na niezwyczajną dla samorządowca szczerość zdobył się towarzysz Spółdzielczy. - towarzysze, a może ja bym coś dodał - nagle wszyscy przypomnieli sobie, że na sali jest jeszcze towarzysz Viagropodobny. - wy, towarzyszu Viagropodobny lepiej nie dodawajcie - sucho zareplikował towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - mówcie, co ustalono, gdy wasza pora nadejdzie. Na razie słuchajcie i notujcie. Wężykiem - towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego był wyjątkowo, jak na niego, bezwzględny.
redaktor Tumanek cd7, 15/03/2018
- wiecie, towarzysze, mam czasem takie nieprzeparte wrażenie, że ten cały nasz program to jedna wielka chała - towarzysz Prezes Rady Ministrów pozwolił sobie na niepodobną do rutynowanego samorządowca szczerość - że ten cały programowy zgiełk to zwykła ściema, że kleimy ten wspólny niby program z przypadkowych haseł, podłapanych gdzieś na ulicy albo w internecie. Nie pasuje to nijak do siebie, nie współgra i nie da się przełożyć na praktyczne rozwiązania, zresztą sami w to nie wierzycie. Mam poczucie, że odgrywamy jakiś teatr marionetek, w którego fabułę nie wierzą ani aktorzy ani widzowie - ciągnął z ponurą rezygnacją towarzysz Prezes Rady Ministrów. - coś dzisiaj towarzysz Prezes Rady Ministrów wstał lewą nóżką z łóżka - zagadnął beztrosko towarzysz Viagropodobny - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, proponuję udajcie się do psychoanalityka, połóżcie na kozetce i wywalcie mu wszystko, co wam leży na wątrobie - radził w dobrej, zdaje się, wierze towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny - sucho odezwał się towarzysz Naczelny Propedeutyk - u psychoanalityka wywala się to, co się ma na sercu, albo co gra w duszy, a nie co leży na wątrobie - bez ogródek prostował towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk - natomiast z problemami wątrobowymi, to raczej do poradni odwykowej proszę - bez litości łajał wręcz towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk. - to który z towarzyszy ma w końcu ten problem alkoholowy? - zdezorientowany odezwał się towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, bez pół litra tego nie rozbierze - z rozbrajającą szczerością wtrącił swoje trzy grosze towarzysz Spółdzielczy - najgorsze jest jednak to, że nasi wyborcy nie zechcą wypić za nasze zdrowie - zagadkowo powątpiewał towarzysz Spółdzielczy. - co się, towarzysze, przejmujecie - spokojne podsumował obradujacych towarzysz Viagropodobny - wyborcy wcale nie chcą od nas programu. To, co już chcieli to dostali, czyli nas. Czy uważacie, ze obywatele przyznają się wyborczego błędu? - pytał retorycznie towarzysz Viagropodobny - dlatego pogwarzmy, pogadajmy i jakoś nam wszystkim ten czas zleci. Wyborcom też - jakoś tak nadzwyczaj spokojnie perorował towarzysz Viagropodobny.
widz Debilek cd1, 15/03/2018
Po złym panie, jeszcze gorszy nastanie... Proszę mnie nie aresztować, to cytat był! To nie ja!
redaktor Tumanek cd8, 15/03/2018
- drodzy towarzysze, miałem sen - niezwyczajnie wznowił dyskusję o koalicyjnym programie towarzysz Prezes Rady Ministrów - śniło mi się, że znajduję się w Kwaterze Głównej Hitlera, gdzie ten ostatni pokazuje mi znacznikiem na mapie, ze szczegółowym planem ataku na Sowietów, różne warianty napaści na swego niedawnego przyjaciela Stalina. Nagle drzwi pokoju otwierają się i wchodzi towarzysz Viagropodobny z siatką pełną pomarańczy. Szybkim ruchem kładzie siatkę na stole, wyciąga aparat fotograficzny, pstryka zdjęcie mapy, przed którą stoimy z Hitlerem i tak szybko, jak wszedł, opuszcza pomieszczenie. - Kto to był? - pyta mnie zdziwiony Hitler. - To znany agent sowiecki towarzysz Viagropodobny - odpowiadam, mówiąc Hitlerowi to, co wiadomo jest wszystkim dookoła, w tym SS, Gestapo, Abwehrze. - To dlaczego go nie aresztujemy? - jeszcze bardziej zdziwiony pyta Hitler. - To nie ma sensu, znowu powie, ze przyniósł nam tylko pomarańcze - powtarzam Hitlerowi znany scenariusz z poprzednich takich sytuacji z towarzyszem Viagropodobnym. - i na tym towarzysze sen mi się urwał - wyraźnie markotnie stwierdził towarzysz Prezes Rady Ministrów. - Co mi, towarzysze możecie doradzić, bo ja widzę w nim czytelne związki z naszym programem - posmutniał towarzysz Prezes Rady Ministrów. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów - jak zwykle wyrwał się towarzysz Naczelny Propedeutyk - nie jest tak źle. Według sennika Hitler we śnie oznacza długowieczność, a to dobrze wróży trwałości naszej koalicji. Pomarańcze zwiastują powrót do zdrowia, a mapa daleką podróż. Natomiast jest problem z obecnością w waszym śnie towarzysza Viagropodobnego. Widzieć go oznaczać bowiem może zdradę najbliższego przyjaciela - dokończył towarzysz Naczelny Propedeutyk. - aaa, toście mnie uspokoili towarzyszu Naczelny Propedeutyku - zareagował rozluźniony towarzysz Prezes Rady Ministrów - na szczęście nigdy towarzysza Viagropodobnego nie uważałem za przyjaciela. Przyłazi tylko ciągle do mnie i oferuje swoje nic niewarte usługi - półgębkiem ciągnął towarzysz Prezes Rady Ministrów. - mogę towarzyszu Prezesie Rady Ministrów do was nie przychodzić - wyraźnie zirytowany odezwał się towarzysz Viagropodobny - jestem ciekaw, kto wam opracuje i zinterpretuje nasz program koalicyjny - w słowach towarzysza Viagropodobnego zawarta była wyraźna groźba. - towarzyszu Viagropodobny - do akcji wkroczył towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - znacie takie powiedzenie: nie strasz, nie strasz, bo się ze***sz, a i tego bym się nie obawiał w waszym wykonaniu - wyraźnie zgorszony dokończył swą wypowiedź towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzyszu Viagropodobny - do gremialnej krytyki jego osoby włączył się milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - co wy chcecie interpretować i opracowywać, jak to wszystko trzeba najpierw do kupy zebrać - miażdżył ostrym słowem towarzysz Spółdzielczy towarzysza Viagropodobnego - tylko nie zrozumcie zbierania do kupy dosłownie, bo gospodarkę komunalną to my mamy już od dawna - towarzysz Spółdzielczy nie krył się ze swoją dezaprobatą i niewiarą w zdolności analityczne towarzysza Viagropodobnego.
Komentarze
Rzekła raz baba do dziada, - jestem ci bardzo rada. Rada nie rada, odrzekł dziad babce, w tej radzie jest jak na huśtawce. Jedni się kręcą, inni huśtają, a wszyscy razem - bajki opowiadają.
Jedna baba drugiej do głowy kładzie, - nie spodziewaj się cudów po tej radzie.
Gdzie Kardasz i spółka, tam był już Gomułka
Raz żabka rzekotka i ropuch Pacynek spotkały się przy paczce rodzynek. Parskały, mlaskały, kumkały, nie dość było im tego kramu a i tak nie uchwaliły programu.
Egzekutywa Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oddział Lubartów na posiedzeniu plenarnym w sprawie zatwierdzenia programu rozwoju miasta Lubartowa pt. \"o wszechstronny rozwój społeczno ekonomiczny i wzrost poziomu życia ludu pracującego miasta Lubartowa i umacnianie bratniego sojuszu mas ludowych w niezłomnym sojuszu z przewodnią siłą polityczną tych mas - koalicją na rzecz powszechnej szczęśliwości w oderwaniu od socjalistycznej rzeczywistości\".
Posiedzieli, popierdzieli, w nosie podłubali, co zrobili? ludowi program dali. Pustosłowie, bicie piany, wody lanie, wszystko to na przeczekanie.
Towarzysz I Sekretarz w towarzystwie towarzysza Przewodniczącego Rady, towarzysza stroitielstwa mieszkaniowego, towarzysza uczitiela i towarzysza viagropodobnego ogłaszają kompleksowy program kompleksowego bezkomplekścia.
Późnym wieczorem samotne okno gdzieś na drugim piętrze urzędu miasta, rozbłyska przytłumionym zasłoną światłem. W pokoju, w kłębach papierosowego dymu i w oparach kawy, kilka osób pochyla się ponad stołem nad plikiem pogiętych i stłamszonych kartek. To kilku aktywistów koalicji miejskiej pracuje nad ostateczną wersją tzw. programu dla miasta. - co by tu jeszcze napisać, zastanawia się jeden z obecnych mężczyzn (chyba). - napisz, że będzie lepiej - odpowiedział niby to żartem drugi z obecnych. - coś ty, żachnął się ten pierwszy - ludzie chcą konkretów. - proponuję kompromis, rzekła jedyna w tym towarzystwie kobieta - napiszmy, że będzie nie gorzej w kierunku, że się polepszy - dodała najwyraźniej zadowolona ze swojego konceptu. - nie kombinujcie, ludzie chcą czynów, przecież obiecaliśmy, że będzie lepiej - odezwał się milczący dotąd kolejny mężczyzna. - no to napiszmy, że będzie lepiej, ale jeśli będzie gorzej to tak, że się nie pogorszy- rezonu nie traciła kobieta. - chyba mam pomysł, jak pogodzić wodę z ogniem. Napiszmy, że nie wiemy jak będzie, ale cokolwiek się stanie to i tak lepiej, niż gdyby nic się nie stało - odezwał się wyraźnie zadowolony z siebie kolejny obecny. - przecież to to samo, co poprzednia wersja - zniecierpliwił się jeden z obecnych. - nieprawda, kobieta rzuciła tonem nie znoszącym sprzeciwu - wcześnie było to samo, ale ludzie już się tym znudzili, a teraz jest tak samo, ale po nowemu. - przekonałaś nas, dyktuj - poprosił mężczyzna, który wyglądał na wiceszefa tego towarzystwa.
Oj, widzę że pan Tomasiak próbował z całych sił zachować powagę, ale jak tu się nie śmiać....
Dyskutantów była kupa, Zamiast sensu wyszła d**a
- Szanowni towarzysze, zagaił towarzysz Prezes Rady Ministrów - zebraliśmy się na wyjazdowym posiedzeniu egzekutywy Biura Politycznego naszej koalicji w Lubartowie, żeby całemu ludowi bożemu, ogłosić dobrą nowinę, aby wżdy postronni znali, iż koalicja nie gęsi i że swój program ma. Celowo użyłem tu zapożyczenia z Mikołaja Reja, aby nasi obywatele wiedzieli, ze mają do czynienia z władzą oświeconą, która wie co mówi, chociaż nie zawsze wie co robi. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, wszedł mu w słowo towarzysz viagropodobny - wicie rozumicie, ale ja nie kumam - zakończył tak niespodziewanie, jak zaczął. - to i nie dziwota, nawiązał do przedmówcy towarzysz Prezes Rady Ministrów - albowiem wy, towarzyszu viagropodobny nie jesteście od rozumienia, jeno od noszenia halabardy w naszej koalicyjnej procesji postępu i wszechstronnego rozwoju. - wicie, ktoś musi myśleć nad pryncypiami, a ktoś musi tachać walizki. - wam akurat, z uwagi na wasze przymioty, ale i ze względu na gorliwą posługę przypadła akurat ta druga rola, albowiem i tachać walizki może u nas nie byle kto, zakończył pojednawczo towarzysz Prezes Rady Ministrów. - przyjąłem towarzyszu Prezesie Rady Ministrów waszą wypowiedź jako zasłużoną pochwałę - nawiązał do wypowiedzi poprzednika towarzysz viagropodobny - która tym bardziej zdopinguje mnie do noszenia tej halabardy i walizek, a jak trzeba, to nawet do donoszenia - zakończył niejednoznacznie towarzysz viagropodobny. - czy Wam, towarzyszu viagropodobny, chodziło o donoszenie halabardy choćby na sesję Rady Miasta, czy o udzielanie nam informacji o knowaniach imperialistycznej opozycji zimnowojennej? - zaciekawiony zapytał towarzysz propedeutyk. - chodziło mi o jedno, a jak trzeba dla dobra koalicji, to i o drugie - zakończył eufemistycznie towarzysz viagropodobny. - towarzysze, zmienił temat towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - wróćmy do tematu, czyli do programu - zakończył zniecierpliwiony. - nie da się, towarzyszu Przewodniczący zawrócić dwa razy do tej samej rzeki, lepiej chwyćmy szable w dłoń - niespodziewanie i wieloznacznie dyskusję podsumował towarzysz spółdzielczy.
ha ha ha Jak nie kijem, to ...oszczem satyry
- towarzysze, kontynuował monolog towarzysz Prezes rady Ministrów - prezentujemy dzisiaj nasz program, który wychodzi naprzeciw najśmielszym i najskrytszym oczekiwaniom ludu. Skoro lud tak chciał, to i my chcemy to, co chce lud - ciągnął w krasomówczym zapale towarzysz Prezes Rady Ministrów. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, wtrącił jak zwykle swoje trzy grosze towarzysz Viagropodobny - lud chciał chleba i igrzysk, a nie programu o chlebie i igrzyskach - dodał z zadziwiającą, jak na niego, błyskotliwością towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny, towarzysza Prezesa Rady Ministrów wyręczył tym razem towarzysz Naczelny Propedeutyk - lud przede wszystkim chciał nas, a nie chleba i igrzysk. Nie prymitywizujcie oczekiwań społecznych, towarzyszu Viagropodobny. A skoro lud chciał nas, to i chciał naszej wizji programowej, towarzysz Naczelny Propedeutyk zakończył połajankę towarzysza Viagropodobnego podniesionym tonem. - towarzyszu Naczelny Propedeutyku - z rumieńcem na twarzy i z niezwykłą jak na niego ideowością podjął rękawicę przedmówcy towarzysz Viagropodobny - lud nie włoży do garnka wizji programowej, tylko kawał mięcha, którego w naszym programie brak. A wizję, towarzyszu Naczelny Propedeutyku, to ja mam po szczypcie marychy, a nie po prezentacji programu - bezkompromisowo zakończył swoją filipikę towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny, rodzącą się w koalicyjnej rodzinie kłótnię próbował przerwać towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - ja nie zażywam marychy, a też czasem mam wizję. Na przykład w chwili, kiedy wyłączę fonię - w tym miejscu towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego dał próbkę swego skrywanego do tej pory poczucia humoru. - towarzysze, ludziska nie mają na czynsze, a was się głupie żarty trzymają - nie wytrzymał milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - szczerze mówiąc, wolę ich czynsze niż wasze żarty - dokończył dzieło pryncypialnej krytyki kolegów towarzysz Spółdzielczy.
- Szanowni towarzysze i nieobecne ciałem towarzyszki - szumnie zapowiedział konferencję programową towarzysz Prezes Rady Ministrów - proponuję przedstawić nasz program w panelach ideowych. - co wy, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, za przeproszeniem, pierniczycie - z niezwyczajną jak na niego odwagą wyrwał się towarzysz Viagropodobny - o jakie nieobecne ciałem towarzyszki wam chodzi? Znam ja ci jedną nieobecną towarzyszkę, ale ona, z tego co wiem, też nie ma ducha. Jak zresztą dowodzą badania naukowe towarzyszy radzieckich żadna towarzyszka nie ma ducha. Według nich w ogóle nie ma ducha - rozgrzewał się w trakcie przemowy towarzysz Viagropodobny. - Ponadto, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, o jakich wy panelach programowych wspominacie? Nasi wyborcy mogą, i słusznie, pomylić je z panelami podłogowymi - ciągnął dalej w polemicznym zapale towarzysz Viagropodobny. - uspokujcie się towarzyszu Viagropodobny, ze zniecierpliwieniem napominał towarzysza Viagropodobnego towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysz Viagropodobny widocznie zapomniał, że teraz jest w koalicji, a nie w opozycji, cierpko dołączył się do wypowiedzi poprzednika towarzysz Spółdzielczy - towarzyszu Viagropodobny, koalicja to jest coś, co jest cacy, a opozycja to jest coś, co jest be - towarzysz Spółdzielczy ze stoickim spokojem usiłował towarzyszowi Viagropodobnemu wyjaśnić tajniki samorządowej demokracji. - co będziecie żabie tłumaczyli, że nie jest ropuchą - z faunistyczno-filozoficzną uwagą zgłosił się do grona przedmówców towarzysz Naczelny Propedeutyk.
- towarzysze, potraktujmy tezy programowe, które dzisiaj przedstawiamy jako swoisty prezent Wielkanocny dla naszych ukochanych obywateli - wystrzelił ni z gruszki, ni z pietruszki towarzysz Prezes Rady Ministrów. - ja w tym programie jedyny związek z Wielkanocą, to widzę tylko jaja - jak zwykle nie owijał w bawełnę towarzysz Viagropodobny. - wam, towarzyszu Viagropodobny, wszystko się z jajami kojarzy - cierpko zareagował towarzysz Naczelny Propedeutyk - może to wynikać z faktu, że najpierw było jajko, a dopiero potem wy, towarzyszu Viagropodobny - dokończył dzieła swojej repliki towarzysz Naczelny Propedeutyk. - towarzyszu Naczelny Propedeutyku, uniósł się towarzysz Viagropodobny - już dawno uczeni radzieccy odkryli, że najpierw było jajko a potem kura, a nie ja - porównywanie mojego miejsca w rozwoju cywilizacyjnym do roli ptactwa domowego uważam za niesłychany afront - towarzysz Viagropodobny aż się nie posiadał z oburzenia. - idzie właśnie wiosenny front burzowy - wtrącił się dyskusji towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - który w zderzeniu z waszym afrontem, towarzyszu Viagropodobny, doskonale się zbilansuje - a przecież wiemy już z przedszkola: pamiętaj cholero, bilans zawsze musi być na zero - towarzysz Przewodniczący organu Przedstawicielskiego, jak zwykle, próbował rozładować atmosferę i, też jak zwykle, mu się to nie udało. - towarzyszu Viagropodobny, odezwał się milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - ja bym tak nie trywializował roli ptactwa domowego w historiozofii, bardzo uczenie rozwijał swoją myśl towarzysz Spółdzielczy - weźcie choćby na przykład gęsi, które uratowały starożytny Rzym, elokwentnie zakończył wywód towarzysz Spóldzielczy. - gdzie Rzym, gdzie Lubartów - nie dał się ułagodzić towarzysz Viagropodobny - proponuję zatem, w celu ostatecznego wyjaśnienia wątpliwości, wprowadzić do naszego programu poprawkę, że najpierw była pisanka, a potem artystka ludowa - zakończył bardzo ukontentowany własnym pomysłem towarzysz Viagropodobny.
- słuchajcie, towarzysze - zwrócił się bezpośrednio do siedzących za stołem konferencyjnym towarzysz Prezes Rady Ministrów - zwyczajowo takie konferencje są nudne, w stylu gadających głów. - Proponuję niewielkie urozmaicenie poprzez referowanie poszczególnych bloków tematycznych przez wyspecjalizowanych w danej dziedzinie towarzyszy - dokończył swą myśl towarzysz Prezes Rady Ministrów. - to może ja pierwszy zacznę - wyrwał się jak zwykle towarzysz Viagropodobny i jak zwykle wyrwał się niczym filip z konopii. - a w jakim to temacie, towarzyszu Viagropodobny, czujecie się wyspecjalizowani i na siłach? - odezwał się z lekka ironicznie towarzysz Naczelny Propedeutyk. - a choćby w takim, że o własnych siłach mogę zagaić o bezsilności samorządu - bez zastanowienia odrzekł towarzysz Viagropodobny. - o tym, towarzyszu Viagropodobny, akurat nie musicie zagajać - z widocznym półuśmiechem zareplikował towarzysz Naczelny Propedeutyk - lepiej podajcie przepis jak z tym walczyć - dokończył towarzysz Naczelny Propedeutyk. - nie ma sprawy - podjął rękawicę towarzysza Naczelnego Propedeutyka towarzysz Viagropodobny - proponuję bezpłatnie szarą maść i lewatywę dla każdego obywatela Lubartowa - rzekł całkiem poważnie towarzysz Viagropodobny. - rozumiem, towarzyszu Viagropodobny, że powyższą receptę zastosowaliście od siebie - z widoczną irytacją na propozycję towarzysza Viagropodobnego zareagował towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - jestem zatem ciekaw, jakie skutki zaobserwowaliście? - o tak, towarzyszu Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - skwapliwie przytaknął przedmówcy towarzysz Viagropodobny - pierwszym objawem była widoczna gonitwa myśli, ale już drugim, ogarniający mnie wszechwładnie błogostan. - na twarzy towarzysza Viagropodobnego pojawiło się wyraźne zadowolenie. - to chcecie, towarzyszu Viagropodobny, powiedzieć, że jesteście w stanie błogosławionym? - myśli przewodniej towarzysza Viagropodobnego najwyraźniej nie zrozumiał towarzysz Spółdzielczy. - rzeczywiście, różnica między stanem błogosławionym a błogostanem jest u towarzysza Viagropodobnego nieuchwytna - próbował towarzyszowi Spółdzielczemu wyjaśnić towarzysz Naczelny Propedeutyk - to tak, jakby próbować odróżnić puszczanie wiatrów od przewietrzania ustępu - z nieukrywaną odrazą zakończył swe porównanie towarzysz Naczelny Propedeutyk.
Dla niewtajemniczonych:)) siedzą od lewej: towarzysz Spółdzielczy, towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, towarzysz Prezes Rady Ministrów, towarzysz Viagropodobny, towarzysz Naczelny Propedeutyk:))?
- towarzysze, dzisiaj proponuję zerwać z urzędowym optymizmem przy prezentacji programu - niespodziewanie zagaił do zgromadzonych towarzysz Prezes Rady Ministrów - bowiem ludziom trzeba zacząć mówić niepopularne prawdy, takie choćby jak, że trzeba płacić podatki, że jak się jednym daje, to drugim należy zabrać, że zmiany wymagają wyrzeczeń, że nie od razu np. sortownię przeniesiemy z ulicy Lipowej - kontynuował towarzysz Prezes Rady Ministrów do zmieszanych współtowarzyszy. - Kto się zgłasza na ochotnika? - zapytał na koniec towarzysz Prezes Rady Ministrów. Po dłuższym milczeniu odezwał się nieśmiało towarzysz Viagropodobny: - może ja, towarzysze? - westchnął cicho towarzysz Viagropodobny. Zanim skończył - to doby pomysł - wypalił towarzysz Naczelny Propedeutyk - wy, towarzyszu Viagropodobny, zrobicie to najlepiej, bowiem ludzie i tak nie uwierzą, że wam się cokolwiek udaje od razu - dokończył ni to pochwałę, ni to krytykę towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk. - w rzeczy samej, to dobra kandydatura do popularyzowania niedobrych wieści - poparł towarzysza Naczelnego Propedeutyka towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, dziękuję za zaufanie - towarzysz Viagropodobny nie zauważył, że wybrano go na kozła ofiarnego - od czego mam zacząć, towarzysze? - zapytał zebranych towarzysz Viagropodobny. - zacznijcie od tego, co wam najlepiej wychodzi, czyli od niczego - wyraźnie kpił już sobie rozluźniony, co samo w sobie było przypadkiem niezwyczajnym, towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - przecież nic to jest w waszym przypadku coś - dodał przekornie towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - macie, towarzyszu Viagropodobny, moje pełne wsparcie - przerwał milczenie towarzysz Spółdzielczy - gdybym to ja opowiadał ludowi, że będzie źle, ten mi nie uwierzy, gdyby to mówił towarzysz Naczelny Propedeutyk, lud będzie złorzeczył, gdyby wziął się za to towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, lud będzie ciskał kamieniami w ratusz, gdy się natomiast za to weźmiecie wy, towarzyszu Viagropodobny, lud będzie się śmiał - ze swadą rozwijał swoją myśl towarzysz Spółdzielczy - bowiem tylko wy możecie owy lud przekonać, że chociaż nie będzie lepiej, to z pewnością weselej - podsumował swoje wystąpienie towarzysz Spółdzielczy.
Dlaczego Viagropodoby? Wiąże się z tym jakaś pikantna, nikomu nie znana historia? Nie rozumiem skąd nazwa Naczelny Propedeutyk :( Do jakiej wiedzy wstęp posiadł? Tajemnej?
Dlaczego Viagropodobny?:))) A co? Niepodobny? Pewnie dlatego, że pracuje w resorcie farmaceutycznym:))? Dlaczego Naczelny Propedeutyk? Pewnie inaczej nauczyciel?
Bardzo odległe skojarzenie dot. propedeutyka :)) Właściwie wszystkich siedzących można by było uznać za propedeutyków w swoich dziedzinach...
Viagropodobny - od błękitnej krwi?
- towarzyszu Viagropodobny - niespodziewanie wyraził swój pogląd towarzysz Prezes Rady Ministrów - proponuję, by to wyście zaprezentowali główne tezy naszego programu, albowiem poszczególne jego elementy wymagają szczegółowego omówienia. A, jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, których, jak dowiedliście nie raz i nie dwa, jesteście skrupulatnym poszukiwaczem - dobitnie podkreślił swoją propozycję w kierunku towarzysza Viagropodobnego towarzysz Prezes Rady Ministrów. - chcecie, towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, powiedzieć, że towarzysz Viagropodobny jest specjalistą od poszukiwania i znajdowania owego diabła nawet w szczegółach? - towarzysz Naczelny Propedeutyk wyraził w tych słowach swój jednoznaczny sceptycyzm wobec kandydatury towarzysza Viagropodobnego - to przecież żadna sztuka, diabeł, jak wie każdy, ma nędzną, plugawą gębę odętą od krzyku. zatem każdy może go wskazać, nie tylko w szczegółach. Wystarczy niektórym spojrzeć w lustro - krytykował dalej personalną rekomendację towarzysza Prezesa Rady Ministrów towarzysz Naczelny Propedeutyk. - i tu się, towarzyszu Naczelny Propedeutyku, mylicie w końcowych wnioskach - spuentował wypowiedź swojego chwilowego adwersarza towarzysz Prezes Rady Ministrów - właśnie dlatego wysunąłem kandydaturę towarzysza Viagropodobnego, że mógł nią być każdy towarzysz. A tam gdzie każdy, towarzysz Viagropodobny jest jedyny, rozumiecie teraz towarzyszu Naczelny Propedeutyku? - zakończył wywód specyficzną, słowną ekwilibrystyką towarzysz Prezes Rady Ministrów. - a co mam nie rozumieć - sarkastycznie zareagował towarzysz Naczelny Propedeutyk - do poszukiwania diabła w naszym programie nie trzeba w końcu egzorcysty. Wystarczy towarzysz Viagropodobny - tym lakonicznym stwierdzeniem wyczerpał swą wypowiedź towarzysz Naczelny Propedeutyk. - istotnie, nad naszym programem rzeczywiście nie ma co odprawiać egzorcyzmów - podsumował wnioski przedmówców towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - albowiem chcemy odwrotnie, pokazać, ze nie taki diabeł straszny w tym naszym programie - metaforycznie reflektował się towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, odejdźcie w końcu od tej diabolicznej retoryki - zżymał się był towarzysz Spółdzielczy - albowiem, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Nie chcecie chyba sugerować, że towarzysz Viagropodobny to baba - mimo własnego apelu towarzysz Spółdzielczy nie mógł zerwać z diabelskimi odniesieniami. - baba, nie baba, diabeł nie diabeł - zastanawiał się głośno towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - proponuję kompromisowe rozwiązanie, coś pośrodku pomiędzy ni pies, ni wydra - tak ogródkami znalazł salomonowe wyjście towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - jak, towarzyszu Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego, dodacie psa do wydry i podzielicie przez dwa to nie wyjdzie wam towarzysz Viagropodobny tylko średnia arytmetyczna. Taki genetyczny wydropies albo piesokot, jak kto woli. Wracając do programu, nie ma tam diabła, psa ani wydry. Tam nic nie ma, dlatego dobrze, ze zreferuje to towarzysz Viagropodobny, albowiem jak nikt potrafi on odwrócić kota ogonem - tfu, co ja mówię, potrafi skomplikować to, co proste i wyprostować to, co już dawno wyprostowane. Innymi słowami, gadać po próżnicy - na niezwyczajną dla samorządowca szczerość zdobył się towarzysz Spółdzielczy. - towarzysze, a może ja bym coś dodał - nagle wszyscy przypomnieli sobie, że na sali jest jeszcze towarzysz Viagropodobny. - wy, towarzyszu Viagropodobny lepiej nie dodawajcie - sucho zareplikował towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - mówcie, co ustalono, gdy wasza pora nadejdzie. Na razie słuchajcie i notujcie. Wężykiem - towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego był wyjątkowo, jak na niego, bezwzględny.
- wiecie, towarzysze, mam czasem takie nieprzeparte wrażenie, że ten cały nasz program to jedna wielka chała - towarzysz Prezes Rady Ministrów pozwolił sobie na niepodobną do rutynowanego samorządowca szczerość - że ten cały programowy zgiełk to zwykła ściema, że kleimy ten wspólny niby program z przypadkowych haseł, podłapanych gdzieś na ulicy albo w internecie. Nie pasuje to nijak do siebie, nie współgra i nie da się przełożyć na praktyczne rozwiązania, zresztą sami w to nie wierzycie. Mam poczucie, że odgrywamy jakiś teatr marionetek, w którego fabułę nie wierzą ani aktorzy ani widzowie - ciągnął z ponurą rezygnacją towarzysz Prezes Rady Ministrów. - coś dzisiaj towarzysz Prezes Rady Ministrów wstał lewą nóżką z łóżka - zagadnął beztrosko towarzysz Viagropodobny - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów, proponuję udajcie się do psychoanalityka, połóżcie na kozetce i wywalcie mu wszystko, co wam leży na wątrobie - radził w dobrej, zdaje się, wierze towarzysz Viagropodobny. - towarzyszu Viagropodobny - sucho odezwał się towarzysz Naczelny Propedeutyk - u psychoanalityka wywala się to, co się ma na sercu, albo co gra w duszy, a nie co leży na wątrobie - bez ogródek prostował towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk - natomiast z problemami wątrobowymi, to raczej do poradni odwykowej proszę - bez litości łajał wręcz towarzysza Viagropodobnego towarzysz Naczelny Propedeutyk. - to który z towarzyszy ma w końcu ten problem alkoholowy? - zdezorientowany odezwał się towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzysze, bez pół litra tego nie rozbierze - z rozbrajającą szczerością wtrącił swoje trzy grosze towarzysz Spółdzielczy - najgorsze jest jednak to, że nasi wyborcy nie zechcą wypić za nasze zdrowie - zagadkowo powątpiewał towarzysz Spółdzielczy. - co się, towarzysze, przejmujecie - spokojne podsumował obradujacych towarzysz Viagropodobny - wyborcy wcale nie chcą od nas programu. To, co już chcieli to dostali, czyli nas. Czy uważacie, ze obywatele przyznają się wyborczego błędu? - pytał retorycznie towarzysz Viagropodobny - dlatego pogwarzmy, pogadajmy i jakoś nam wszystkim ten czas zleci. Wyborcom też - jakoś tak nadzwyczaj spokojnie perorował towarzysz Viagropodobny.
Po złym panie, jeszcze gorszy nastanie... Proszę mnie nie aresztować, to cytat był! To nie ja!
- drodzy towarzysze, miałem sen - niezwyczajnie wznowił dyskusję o koalicyjnym programie towarzysz Prezes Rady Ministrów - śniło mi się, że znajduję się w Kwaterze Głównej Hitlera, gdzie ten ostatni pokazuje mi znacznikiem na mapie, ze szczegółowym planem ataku na Sowietów, różne warianty napaści na swego niedawnego przyjaciela Stalina. Nagle drzwi pokoju otwierają się i wchodzi towarzysz Viagropodobny z siatką pełną pomarańczy. Szybkim ruchem kładzie siatkę na stole, wyciąga aparat fotograficzny, pstryka zdjęcie mapy, przed którą stoimy z Hitlerem i tak szybko, jak wszedł, opuszcza pomieszczenie. - Kto to był? - pyta mnie zdziwiony Hitler. - To znany agent sowiecki towarzysz Viagropodobny - odpowiadam, mówiąc Hitlerowi to, co wiadomo jest wszystkim dookoła, w tym SS, Gestapo, Abwehrze. - To dlaczego go nie aresztujemy? - jeszcze bardziej zdziwiony pyta Hitler. - To nie ma sensu, znowu powie, ze przyniósł nam tylko pomarańcze - powtarzam Hitlerowi znany scenariusz z poprzednich takich sytuacji z towarzyszem Viagropodobnym. - i na tym towarzysze sen mi się urwał - wyraźnie markotnie stwierdził towarzysz Prezes Rady Ministrów. - Co mi, towarzysze możecie doradzić, bo ja widzę w nim czytelne związki z naszym programem - posmutniał towarzysz Prezes Rady Ministrów. - towarzyszu Prezesie Rady Ministrów - jak zwykle wyrwał się towarzysz Naczelny Propedeutyk - nie jest tak źle. Według sennika Hitler we śnie oznacza długowieczność, a to dobrze wróży trwałości naszej koalicji. Pomarańcze zwiastują powrót do zdrowia, a mapa daleką podróż. Natomiast jest problem z obecnością w waszym śnie towarzysza Viagropodobnego. Widzieć go oznaczać bowiem może zdradę najbliższego przyjaciela - dokończył towarzysz Naczelny Propedeutyk. - aaa, toście mnie uspokoili towarzyszu Naczelny Propedeutyku - zareagował rozluźniony towarzysz Prezes Rady Ministrów - na szczęście nigdy towarzysza Viagropodobnego nie uważałem za przyjaciela. Przyłazi tylko ciągle do mnie i oferuje swoje nic niewarte usługi - półgębkiem ciągnął towarzysz Prezes Rady Ministrów. - mogę towarzyszu Prezesie Rady Ministrów do was nie przychodzić - wyraźnie zirytowany odezwał się towarzysz Viagropodobny - jestem ciekaw, kto wam opracuje i zinterpretuje nasz program koalicyjny - w słowach towarzysza Viagropodobnego zawarta była wyraźna groźba. - towarzyszu Viagropodobny - do akcji wkroczył towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego - znacie takie powiedzenie: nie strasz, nie strasz, bo się ze***sz, a i tego bym się nie obawiał w waszym wykonaniu - wyraźnie zgorszony dokończył swą wypowiedź towarzysz Przewodniczący Organu Przedstawicielskiego. - towarzyszu Viagropodobny - do gremialnej krytyki jego osoby włączył się milczący do tej pory towarzysz Spółdzielczy - co wy chcecie interpretować i opracowywać, jak to wszystko trzeba najpierw do kupy zebrać - miażdżył ostrym słowem towarzysz Spółdzielczy towarzysza Viagropodobnego - tylko nie zrozumcie zbierania do kupy dosłownie, bo gospodarkę komunalną to my mamy już od dawna - towarzysz Spółdzielczy nie krył się ze swoją dezaprobatą i niewiarą w zdolności analityczne towarzysza Viagropodobnego.